fot. Paweł Makowski
Przechadzając się po mieście, nietrudno odnieść wrażenie, że miasto się rozwija. Powstają nowe firmy, niekiedy nawet nowe miejsca pracy. Problem w tym, że równie szybko, jeśli nie szybciej, rozwijają się banki. Czy w sytuacji, gdy społeczeństwo ubożeje, potrzeba nam więcej placówek bankowych?
Przeglądając mapę Elbląga, natknęliśmy się na ponad 20 placówek bankowych, przy czym oddziałów poszczególnych banków naliczyliśmy ok. 46. Dla porównania w Olsztynie jest ich ok. 60. Każdy z banków prześciga się w wymyślaniu nowych, jeszcze bardziej korzystnych ofert pożyczek lub kredytów. Tylko co z tego, jeśli przeciętny elblążanin jest w nie najlepszej sytuacji materialnej?
- Kredyt to naprawdę fajna rzecz i na papierze wygląda bardzo kusząco - powiedział w rozmowie z nami pewien mężczyzna.- Tylko skąd później brać pieniądze na jego spłatę, skoro pensje są, jakie są, a poprawy sytuacji nie widać?
Najbardziej kuszą nas kredyty z niskim oprocentowaniem. Musimy jednak pamiętać, że ich spłata, co prawda rozłożona w czasie, w pewnym stopniu ograniczy możliwości wydatków kredytobiorcy.
- Żyjemy teraz w takich czasach, w których żeby spłacić jeden kredyt, bierzemy kolejny, a potem jeszcze jeden, bo raty pochłaniają większość dochodów, a przecież jedzenie też za coś trzeba kupić - wyjaśnia nasz rozmówca.- Potem trudno wyjść z takiej sytuacji. Znam ludzi, którzy spłacają raty, zaciągnięte jeszcze przez ich rodziców.
Kredyty mieszkaniowe, gotówkowe, pożyczki, tzw. chwilówki (szybie i łatwe do uzyskania, najczęściej tylko za okazaniem dowodu osobistego)- do wyboru, do koloru. W dzisiejszych czasach nie wystarcza to, co zarabiamy. Często musimy posiłkować się ofertami, przygotowanymi przez banki.
- Nikomu nie życzę, by musiał brać kredyt- czy to w banku, czy w innej instytucji. I nie chodzi o to, że źle na tym wyjdzie, tylko o to, że kredyt nie da mu o sobie zapomnieć. Po każdej wypłacie człowiek będzie kalkulował „teraz zabiorą mi tyle, zostanie mi tyle” i zacznie kombinować, czy na wszystko mu pieniędzy wystarczy. Najczęściej niestety nie wystarcza...- podsumował nasz rozmówca.
Swoją opinią, na temat ilości instytucji finansowych w Elblągu podzieliła się z nami jedna z pracownic Banku Millenium: - Elbląg się rozwija. Nie wszędzie rozwój ten jest równomierny, ale na przestrzeni lat powstało wiele nowych firm, ludzie zakładają też własny biznes. Finansowanie tych przedsięwzięć nierzadko odbywa się poprzez kredyty. Myślę, że ta sytuacja mogła doprowadzić do tego, co dzieje się obecnie, że w zasadzie na każdej większej ulicy można znaleźć oddział jakiegoś banku.