Jeżeli do tego dojdzie, stanowiska stracą wszyscy dyrektorzy i ich zastępcy w ministerstwach, urzędach wojewódzkich oraz innych instytucjach, które podlegają pod rząd. Do tego „trzęsienia ziemi” w urzędach może dojść już na początku roku.
Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, ministrowie, wojewodowie i szefowie urzędów wchodzących w skład administracji rządowej zawsze narzekali - bez względu na przynależność partyjną, że nie mają realnego wpływu na dobór dyrektorów i ich zastępców w departamentach i biurach.
Nad rozwiązaniem tego problemu pracuje już rząd Beaty Szydło, a konkretnie sekretarz Rady Ministrów, Jolanta Rusiniak. DGP wskazuje, że projekt można podsumować jednym wyrażeniem: „trzęsienie ziemi” o ogromnej sile rażenia, które dotyczyć będzie 1,6 tys. stanowisk kierowniczych w administracji rządowej.
Jeżeli wszystko pójdzie po myśli PiS, ustawa wejdzie w życie już na początku roku 2016, a najpóźniej w marcu. Sam projekt ustawy trafi do Sejmu jeszcze w tym roku. Jak widać, obecny rząd coraz skuteczniej wprowadza zasadę jednolitości władzy.