Kiedy rozmowa kwalifikacyjna schodzi na temat kompetencji, kandydaci nierzadko mają problem z odpowiedziami na zadawane pytania fot. www.pixabay.com
Dane statystyczne wskazują, że sytuacja na elbląskim rynku pracy do najlepszych nie należy. Innego zdania są lokalni przedsiębiorcy, którzy widzą problem w braku kwalifikacji zawodowych i kompetencji ewentualnych pracowników. Temat bezrobocia wywołał ożywioną dyskusję na wczorajszej (04.02) konferencji w gmachu PWSZ.
Temat bezrobocia poruszył Wojciech Macijewicz, przedstawiciel Klastra Mebel-Elbląg (ERK), który zwrócił uwagę, że:
Z jednej strony uważa się, że jest ono bardzo wysokie, wręcz strukturalne. Z drugiej strony, patrząc z punktu widzenia pracodawców, tego bezrobocia tak naprawdę nie ma. Problem pojawia się wówczas, gdy zatrudniamy pracowników i zwracamy uwagę na ich kompetencje, które bardzo często są niewystarczające, jeśli chodzi o potrzeby obecnego rynku pracy. (…) Chcemy się rozwijać, ale bez odpowiednio wykwalifikowanych pracowników rozwój firm nie jest możliwy.
Wskazał on również na potrzebę sprawdzenia przez Urząd Pracy lub Urząd Miejski realnych potrzeb pracodawców w kwestii zatrudniania potencjalnych pracowników. Odwołał się do swoich doświadczeń, że kandydaci, chcący podjąć pracę w jego firmie, wykazywali się brakiem istotnych kompetencji.
Ja potrzebuję pracowników, moi koledzy też. Przychodzą do nas ludzie, którzy potrzebują pracy, ale nie mają odpowiednich umiejętności i ostatecznie nic z tego nie wynika. – tłumaczył.
Audyt, o którym mówił przedsiębiorca, przyczyniłby się do opracowania tzw. szkieletu działań edukacyjnych, w wyniku których ludzie posiedliby potrzebne umiejętności i zyskali niezbędne kompetencje zawodowe. Prezydent Witold Wróblewski zgodził się z tym. Nawiązał w swojej wypowiedzi do konieczności „inwentaryzacji” lokalnych przedsiębiorstw, ich potrzeb i możliwości, upatrując w tym pierwszy krok do faktycznej poprawy sytuacji na rynku pracy.
Są pieniądze na przekwalifikowanie, są pieniądze na dokształcanie, na oświatę zawodową. By wszystko mogło się udać, trzeba przygotować odpowiednią bazę. Wiadomym jest, że fachowca nie wykształci się, podając mu wyłącznie wiedzę teoretyczną. Musi również pewne zagadnienia poznać w praktyce. Wszystko po to, byście państwo mogli skorzystać później z jego umiejętności – przekonywał przedsiębiorców prezydent miasta.
Wspominano również o pomyśle, jakim ma być stworzenie bazy danych przedsiębiorstw (pracodawców) i kandydatów (pracowników). Mogłaby ona ułatwić obydwu zainteresowanym stronom kontakt i nawiązywanie współpracy.
Nawiązując do pomysłu utworzenia bazy pracowników i pracodawców, Stefan Kotowski z firmy „Prozamech” zwrócił uwagę, iż należałoby ją uzupełnić o opinię o danym pracowniku. Przyznał, że większość osób, które zjawiają się u niego w firmie, nie jest zainteresowana pracą, a jedynie zarabianiem pieniędzy lub otrzymaniem jakiegoś zaświadczenia czy innego podobnego dokumentu. Zauważył, że dane o bezrobociu w Elblągu, prezentowane w statystykach, mają się nijak do stanu faktycznego.
Iwona Radej, Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Elblągu zaprzeczyła, jakoby dane PUP były fałszowane. Wskazywała, że wynikają one z tego, kto się rejestruje, ale na ostateczny wynik, ujęty w statystykach wpływ mają również inne czynniki.
Na koniec roku mamy 15% bezrobocia rejestrowanego w Elblągu. Zarówno państwo pracodawcy jak i my w PUP wiemy, że nie ma to nic wspólnego ze stanem faktycznym. Te 12 tys. osób bezrobotnych przychodzi do urzędu, rejestruje się i w związku z tym figuruje w statystykach. Skąd różnica w danych? Dlatego, że znaczna część osób pracuje na czarno, w szarej strefie, czyli zatrudnia się bezpośrednio u pracodawców. My ich nie zatrudniamy. Zdarza się - rzadko, ale jednak - że sami pracodawcy proponują pracę na czarno.
Wojciech Niźnik, reprezentujący firmę „Sonik” na wczorajszym spotkaniu prezydenta z przedsiębiorcami, przysłuchiwał się trwającej dyskusji. Postanowił jednak zabrać głos.
Problemem nie jest tylko brak kwalifikacji młodych ludzi. Oni już w momencie, gdy trafiają na studia, przynoszą ze sobą pewne nawyki. Sama wiedza nie załatwi zasadniczej kwestii, którą jest wyraźny brak chęci do pracy. Żadna wiedza świata tej sytuacji nie naprawi. Problem pojawia się już na wcześniejszych etapach rozwoju człowieka. Nie mam pojęcia, jak go rozwiązać, ale koniecznie trzeba zdiagnozować przyczynę takiego stanu rzeczy. Bo co z tego, że my będziemy zainteresowani pomocą ewentualnemu pracownikowi, jeśli on sam nie będzie chciał tej pomocy przyjąć?