Temat bezrobocia ostatnimi czasy wzbudza dużo emocji, zarówno wśród przedsiębiorców jak i osób, poszukujących pracy. Spotkania z władzami miasta tylko utwierdzają w przekonaniu, że sytuacja nie wygląda najlepiej. W dodatku potwierdzają to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według analityków, którzy je przygotowywali nasze województwo znów plasuje się na niechlubnej, pierwszej pozycji.
Przypomnijmy słowa Iwony Radej, Dyrektor elbląskiego PUP, która na spotkaniu w sprawie tzw. Złotego Trójkąta przekonywała:
Na koniec roku bezrobocie rejestrowanego w Elblągu wyniosło 15%. Wszyscy wiemy, że nie ma to nic wspólnego ze stanem faktycznym. Te 12 tys. osób bezrobotnych przychodzi do urzędu i rejestruje się, a co za tym idzie - ujęte są w statystykach. Różnica w danych wynika stąd, że znaczna część osób pracuje na czarno, w szarej strefie, czyli zatrudnia się bezpośrednio u pracodawców.
Teraz przyjrzyjmy się danym, sporządzonym przez GUS:
Nowy rok nie zaczął się dla nas korzystnie. Potwierdzają to statystyki. Spójrzmy na wyniki badania stopy bezrobocia (czyli stosunku liczby osób bezrobotnych do osób aktywnych zawodowo, wyrażony w procentach - przyp.red.) w naszym kraju w pierwszym miesiącu nowego roku. Porównując te dane z wynikami z października ubiegłego roku jeśli chodzi o nasze województwo, zanotowano wzrost o 1,6%. Jednak, jak zauważyła dyrektor elbląskiego PUP, liczby te nie oddają w pełni rzeczywistej sytuacji i zamknięcie tego zjawiska w sztywnych statystycznych ramach nie jest możliwe.
O ile pod koniec ubiegłego roku w październiku, ogólna liczba bezrobotnych w kraju spadła poniżej 1,8 mln, o tyle już na początku roku bieżącego wzrosła do ponad 1,9 mln, co przelożyło się na podobny rezultat w kwestii stopy bezrobocia w kraju (w październiku 2014 wyniosła 11,4%, w styczniu 2015 zanotowano 12%). Powstaje pytanie o to, jak rozległa jest tzw. szara strefa, która wymyka się wszelkim próbom pomiaru jej wielkości, wpływająca na sytuację na krajowym i lokalnym rynku pracy.