Dwa lata temu, 27 sierpnia 2015 roku, po kilkunastu miesiącach oczekiwań, na koniec sezonu turystycznego, przy sześciu drogach wjazdowych do Elbląga stanęły czterometrowe, czerwono-białe witacze z nazwą i herbem miasta. Zostały zamontowane przy ulicach: Królewieckiej, Mazurskiej, Warszawskiej, Pasłęckiej, Nowodworskiej i przy drodze S22 w pobliżu miejscowości Wilkowo.
"PO zamówiła, PiS zapłaci" – głosił nagłówek TVN 24 z sierpnia 2013 roku.
To nie nasza decyzja. Zamówienie zostało rozpisane 13 czerwca, czyli jeszcze za poprzeniej władzy. 5 sierpnia przetarg został roztrzygnięty, nie można było się z tego wycofać. Gdyby prezydent Wilk mógł decydować, to na pewno nie wydałby takiej sumy na promocję miasta w momencie, kiedy i tak stawiamy na oszczędności
– wyjaśniała Monika Borzdyńska, pełniąca wówczas funkcję rzecznika prasowego prezydenta Elbląga.
Dwa lata trwały opóźnienia w realizacji tej inwestycji. Wskazane w zleceniu lokalizacje okazały się gruntami prywatnymi. Wybudowanie sześciu witaczy, a także czterech billboardów kosztowało niemal 180 tys. zł. Inwestycję zaplanował prezydent Elbląga Grzegorz Nowaczyk. Jednak realizację zadania przerwało skuteczne referendum. Nowy prezydent Jerzy Wilk nie palił się do dokończenia kosztownej inwestycji. Ostatecznie od 27 sierpnia 2015 roku witacze witają podróżnych przyyjeżdżających do naszego miasta. Czy były to dobrze zainwestowane pieniądze? Jak uważacie?