fot. facebook.com/piaskownicasopot
Nie obsługujemy Rosjan - kartkę z takim napisem można zobaczyć na drzwiach sopockiej restauracji Piaskownica, która mieści się tuż przy plaży. Informacja została wywieszona na drzwiach wejściowych po tym, jak żołnierze przekroczyli granicę pomiędzy Federacją a Ukrainą. Czy taka akcja miałaby szanse powodzenia w naszym mieście?
Czy elbląscy restauratorzy byliby skłonni odmówić obsługi gościom z Obwodu Kaliningradzkiego? Okazuje się, że nie. Jak mówi jeden z kelnerów restauracji na Starówce, Rosjanie to dobrzy klienci.
- Jeśli się trafiają, zamawiają drogie potrawy. Przychodzą całymi grupami. Są uprzejmi. Nie mamy takich informacji, aby przestać ich obsługiwać. Klient to klient, czy z Polski, Rosji lub Niemiec. Obsłużymy go tak samo – mówi kelner.
Jeden z właścicieli restauracji w Elblągu dodaje, że takiej akcji w naszym mieście nie ma sensu robić, ponieważ Rosjan nie ma zbyt wielu w jego lokalu.
- Rzadko się trafiają. Jak wiadomo u nas głównie robią zakupy i z reguły wracają do Kaliningradu – mówi właściciel restauracji.
Wielu Rosjan gości natomiast w restauracji przy kompleksie Nowa Holandia. Tam jednak również podobnej, jak w Sopocie kartki odmawiającej obsługi, nie zauważyliśmy.
- Rosjanie to bardzo duży odsetek naszych klientów. Często są takie dni, że tylko oni nas odwiedzają. Nie słyszałam, aby właściciel zakazał ich obsługi – mówi nam jedna z kelnerek restauracji.
Restaurator z Sopotu zapytany dlaczego swój protest kieruje przeciwko zwykłym obywatelom odpowiada bez wahania i zająknięcia.
- Działam w ten sposób, ponieważ rosyjskie społeczeństwo nie robi nic, aby zatrzymać Putina. W związku z czym jest współodpowiedzialne za to co dzieje się na Ukrainie. Nie ma żadnych protestów, zachowują się pasywnie - powiedział właściciel lokalu.
Goście z Kaliningradu reagują na to w bardzo różny sposób. Większość zwyczajnie opuszcza lokal, ale część z nich podchodzi do baru i przekonuje, że nie popiera polityki swego prezydenta. Zdarzył się również jeden nieprzyjemny wypadek, gdy restaurator został nazwany rasistą, a krewki Rosjanin był gotów do bójki. Szczęśliwie do niczego takiego nie doszło. Właściciel nic sobie jednak z tego nie robi i nie ma zamiaru zmieniać swojego postanowienia. Zarówno o sprawie, jak i o restauracji zrobiło się bardzo głośno.
Na temat protestu wypowiedział się w rozmowie z Radiem Gdańsk prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
- W pewnym sensie rozumiem i popieram protest pana Hermanowicza, bo domyślam się, że chciał protestować przeciwko agresorskiej polityce Putina. W Rosji mieszka jednak bardzo wielu ludzi. W Sopocie podczas festiwalu literackiego było bardzo wielu literatów, którzy nie popierają prezydenta Putina i przeciwko niemu protestują. I to mimo, że za taki protest można wylądować w więzieniu czy szpitalu psychiatrycznym. Będę namawiał pana Hermanowicza do zdjęcia tego ogłoszenia - powiedział prezydent Karnowski.
Dzięki umowom regulującym mały ruch graniczny, według danych GUS tylko w I kwartale 2014 r. Rosjanie z obwodu kaliningradzkiego wydali w Polsce ponad 100 mln zł.