„Nędza w województwie warmińsko-mazurskim” pisze portal wp.pl na podstawie Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzenia firmy Sedlak & Sedlak. Elblążanin, patrząc jednak na uśrednione zarobki, łapie się za głowę i mówi – „chciałbym tyle zarabiać!”.
Według raportu 50% osób zatrudnionych w naszym województwie zarabiała w roku 2013 mniej niż, uwaga, 3 150 zł. Co czwarta osoba – 4 850 zł miesięcznie. Cytując artykuł: „Równie słabo byli opłacani pracujący w województwach podkarpackim i lubelskim.” Warto zadać sobie pytanie – skąd w ogólnopolskich badaniach pojawiają się takie statystyki?
Matematyka nie kłamie: jest, przyjmijmy hipotetycznie, pięć osób pracujących. Jedna zarabia 50.000 miesięcznie, pozostałe cztery po 1.500 zł. Średnia zarobków: 11.200 zł. Aktualna jest więc tu anegdota mówiąca o stopniowaniu słowa kłamstwo: kłamstwo, większe kłamstwo, największe kłamstwo, statystyka.
Uśrednione zaróbki województwa mają się nijak do realnych zarobków w Elblągu. Średnią warmińsko-mazurskiego podbija oczywiście Olsztyn, a zaniżają małe miasteczka i wsie. Elbląg jest gdzieś mniej więcej w środku tej stawki.
Trudno wyliczyć zaróbki elblążan. Wielu z nas pracuje w pełnym wymiarze godzin, na pełnych i ponadwymiarowych etatach, a „na piśmie” ma 1000 zł wynikające z tytułu umowy zlecenie/o dzieło. Część elblążan pracuje na czarno, inni w tak zwanej szarej strefie. Tylko niewielka część jest zatrudniona na umowy o pracę.
To wszystko sprawia, że „na papierze” nasze województwo i Elbląg nie wypadają tak źle, przynajmniej dla nas, zwykłych Kowalskich. A tak naprawdę? Czasem brak komentarza jest najlepszym komentarzem.
Wykorzystano materiały z portalu wp.pl