3 listopada 2020 r. w Elblągu, podobnie jak w kilkunastu innych miastach Polski, odbył się protest przedstawicieli branży gastronomicznej, która jest niszczona przez wprowadzone obostrzenia (w związku z tzw. pandemią koronawirusa). Kucharzy boli, że należące do zachodniego kapitału przepełnione sklepy wielkopowierzchniowe pozostają otwarte, gdy w tym samym czasie ich lokale zostały zamknięte. Domagają się szerokiego wsparcia od rządu, zaprzestania zastraszania społeczeństwa ("to przez was ludzie boją się wyjść z domów" – możemy przeczytać w rozdawanej na miejscu ulotce) oraz zatrzymania zamykania gospodarki ("rząd zabija świadomie restauracje, fitness, rozrywkę i hotele" – takie hasło znalazło się na jednym z transparentów). Na proteście zabrakło jakiegokolwiek lokalnego polityka (posła, senatora) czy też członka samorządu.
Przypominacie sobie państwo zapewne jak kilka dni temu wszyscy żałowali hodowców kwiatów, którzy zostali z niesprzedanym towarem z dnia na dzień. Nie mówi się o tym, ale my zostaliśmy postawieni w takiej samej sytuacji. Zostaliśmy z towarem, którego nie byliśmy w stanie sprzedać
– mówił członek EKSK Szymon Słomkowski.
Czarna polewka to symbol ostatniego posiłku dla rządu od umierającej branży. Zostaliśmy zostawieni bez pomocy. Walczymy o nasze restauracje, o to, żebyśmy mogli dalej funkcjonować. Rząd nie wprowadził programu pomocy dla osób, które z powodu COVID-19 straciły pracę. Pracodawcy także nie otrzymali żadnego wsparcia, a obecnie mają 25 proent. dawnego utargu
– argumentował prezes EKSK Bartosz Majchrzak.
Przypomnijmy, że 2 listopada wieczorem ukazało się rozporządzenie, na mocy którego estauracje, bary i punkty gastronomiczne zostały zamknięte do odwołania. Ich działalność jest dopuszczalna "wyłącznie w przypadku realizacji usług polegających na przygotowywaniu i podawaniu żywności na wynos lub jej przygotowywaniu i dostarczaniu". Uderzyło to straszliwie w branżę, która już od czasu pierwszego "zamknięcia" znalazła się na krawędzi upadku.
Organizatorem protestu w Elblągu był Elbląski Klub Szefów Kuchni reprezentowany przez kilkunastu członków, w tym także przez mistrzów sztuki kulinarnej z Gdańska i Pasłęka. W demonstracji wzięlo udział około 100 osób, w tym właściciele lokali gastronomicznych i szefowie kuchni, jak również solidaryzujący się z nimi elblążanie. Uczestnicy gastroporotestu przygotowali dla rządu czarną polewkę, zbierali również podpisy pod petycją skierowaną do premiera Mateusza Morawieckiego, która trafi na biurko szefa rady ministrów za pośrednictwem wojewody warmińsko-mazurskiego Artura Chojeckiego.
Sztab kryzysowy Gastronomii Polskiej domaga się od rządu przygotowania merytorycznego planu wychodzenia z kryzysu na okres najbliższych 6 miesięcy, zwolnienia pracodawców i pracowników ze skłądek ZUS na okres pół roku, wprowadzenia stałej i jednolitej stawki 8% VAT na wszystkie produkty i usługi, powołania Funduszu Wsparcia Gastronomii, wprowadzenia Tarczy Antykryzysowej dla Gastronomii, wprowadzenia standarów "Bezpieczna Restauracja w epidemii" według typów lokali, zniesienia ograniczeń czasowych otwarica wszystkich lokali oraz podania podstawy konstytucyjnej ograniczania prowadzenia działalności gospodarczej.