fot. Konrad Kosacz
Początek miesiąca i święta związanego z uczczeniem pamięci osób zmarłych już za nami, jednak nie milkną echa odbywającej się przed i w tym okresie sprzedaży zniczy i kwiatów. Zgłosił się do nas czytelnik, który zwraca uwagę na wysokie ceny za wynajem miejsc handlowych przy cmentarzu Agrykola. Jego zdaniem takie działanie uniemożliwia zarobek mieszkańcom.
Od zeszłego roku organizacją stanowisk dla handlujących przy Agrykoli zajmuje się Departament Rozwoju, Inwestycji i Dróg Urzędu Miejskiego w Elblągu. O tym, że można takie miejsca wynająć UM poinformował 19 września na swojej stronie internetowej, a za jej pośrednictwem media. Wnioski przyjmowane były do 4 października.
Zapytaliśmy Biuro Prasowe Prezydenta Miasta na jakiej podstawie ustalono cenę za wynajem pasa drogowego. - Wysokość opłaty za zajęcie pasa drogowego w związku handlem okolicznościowym uzależniona jest od powierzchni zajęcia pasa drogowego pod stanowisko handlowe, liczby dni zajęcia pasa drogowego i stawki opłaty ustalonej uchwałą Nr XI/305/2011 Rady Miejskiej w Elblągu z dnia 29 grudnia 2011 roku - informuje Łukasz Mierzejewski. Uchwała dotyczy ustalenia opłat za zajęcie pasa drogowego na cele niezwiązane z budową, przebudową, remontem, utrzymaniem i ochroną dróg publicznych w granicach administracyjnych miasta Elbląga, z późniejszą zmianą.
Sprzedający są oburzeni na wysokość opłaty, która została ustalona. - Za dzień płacimy 10 zł za 1 m2. To jest chore - mówi pan Paweł. - W tym roku stałem 10 dni i musiałem za 20m2 zapłacić 2000 zł. Kilka lat wcześniej było to jedynie niecałe 400 zł. Jest coraz gorzej, ceny są strasznie wysokie. Urzędnicy utrudniają nam pracę jak tylko można - dodaje zdenerwowany.
Odnieśliśmy wrażenie, że handlujących w tym roku był mniej niż w poprzednich latach. Z pewnością miało to związek z wysokością opłat z wynajem pasa drogowego. W 2011 roku za 7 dni jego użytkowania trzeba było zapłacić ... 427 zł brutto czyli dużo mniej niż wskazuje w tym roku nasz rozmówca. - Liczba handlujących jest coraz mniejsza. Nie ma się jednak co dziwić. Ludzi nie stać na ponoszenie takich kosztów - smuci się pan Paweł.
Zniżek nie było
Łącznie miasto przygotowało na okres 26.10 - 3.11 dla sprzedających 69 stanowisk. Do Urzędu wpłynęły 33 wnioski na zajęcie 104 stanowisk. - Wnioskodawca miał możliwość złożenia wniosku maksymalnie na 5 stanowisk handlowych - wskazuje Mierzejewski z Biura Prasowego UM. Losowanie miejsc wzdłuż ul. Agrykola i Tadeusza Kościuszki odbyło się 11 października. - Każdy kto dowiedział się jakie miejsce mu przypadło, mógł z niego zrezygnować i raz jeszcze podejść do losowania. Chętnych było dużo, niektórzy nie otrzymali przydziału - twierdzi nasz świąteczny rozmówca.
Stanowiska miały powierzchnię od 10 do 44m2. Pan Paweł, z którym mieliśmy okazję porozmawiać, zajmował to 20 m2 przez 10 dni i zapłacił jak sam wspomniał 2000 zł. Jeśli ktoś jednak chciał zająć dwa razy większe miejsce, to koszty musiał podwoić. Czy to drogo? Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie...
- Przeciętny okres zajęcia pasa drogowego pod stanowisko handlowe wskazywany we wnioskach to 2 dni - podkreśla Łukasz Mierzejewski.
Jak nam powiedział wystawiono 31 decyzji zezwalających na zajęcie pasa drogowego na 43 stanowiska handlowe w ciągu ul. Tadeusza Kościuszki i ul. Agrykola w Elblągu. Odwołań nie było. Czy sprzedawcy mogli liczyć na jakieś zniżki w związku z zajęciem więcej niż jednego stanowiska? - Ustawa nie przewiduje odstępstw ani zniżek w tym zakresie - mówi pracownik Urzędu.
- Może gdyby były jakieś zniżki, to handlujących byłoby więcej i ludzie by tak nie narzekali - twierdzi pan Paweł. Jego zdaniem wysokość cen ustalonych przez Radę Miasta pod koniec 2011 nie była jedynym problemem z jakimi musieli spotkać się sprzedawcy. - Nachodziły nas także osoby z Urzędu Skarbowego. Sprawdzali czy wydajemy paragony, jaki rodzaj działalności prowadzimy. Przykre jest to, że chcą ukarać szarych ludzi. Jeden mandat dostałem, ale to akurat była moja wina.
Dodatkowo handlujący mieli do czynienia z dość wybrednymi klientami, na co wskazują słowa innego sprzedawcy. - Średnio co trzecia osoba się targowała, chcąc w ten sposób taniej kupić znicze czy kwiaty. Argumentowali to tym, że kilka stanowisk dalej jest niższa cena - mówił pan Jacek. - Hipermarkety także nie ułatwiały nam handlu. Bo jak tu konkurować z cenami hurtowymi.