Wczoraj pisaliśmy o kolejnych pojawiających się strajkach wśród służb finansowanych z budżetu państwa i samorządów. Najwięcej tego typu akcji odbywa się oczywiście w stolicy naszego kraju. Mimo to, w naszym mieście również pojawia się wielokrotny przejaw niezadowolenia oraz bulwersujących sytuacji.
Stąd pytanie czy potrafimy strajkować i manifestować swoje niezadowolenie. Obecnie własną frustrację najczęściej „wylewamy” w komentarzach na forach internetowych i w komentarzach pod artykułami. Pomimo że wiele osób mówi zgodnie jednym głosem, brakuje bodźca, który wywołałby formę grupowej manifestacji. Oczywiście pomińmy rozróby i innych negatywne zachowania.
Każdy strajk jest sygnałem dla pracodawców lub władz, że traktowanie ludzi w dotychczasowy sposób będzie powodować ich opór. Dlatego konsekwencją strajku zawsze jest poprawa panujących warunków. W tym sensie strajki wyznaczają standardy pracy, płac i szacunku. Ostatecznie każdy strajk i walka jest motorem zmian, niezależnie od ich bezpośrednich rezultatów.
A Wy, jak oceniacie walkę o swoje prawa korzystając z tego rodzaju metody? Braliście kiedyś udział w strajku lub manifestacji?