Komunikacja miejska ewoluuje. To fakt, który można potwierdzić na cały świecie. Dzisiaj jednak trochę zadziwimy naszych mieszkańców i użytkowników komunikacji miejskiej. A może i nie...? Sprawdźcie sami.
Czytasz i jedziesz...za darmo!
Czytasz książkę w komunikacji publicznej? Jedziesz za darmo! Co prawda brzmi to jak marzenie, jednak można było je zrealizować w... Rumunii. Przez trzy dni w jednym z rumuńskich miast transport komunikacją publiczną był darmowy dla osób, które czytają książkę. Aby zachęcić ludzi do czytania książek, w rumuńskim mieście Kluż-Napoka między 4, a 7 czerwca można było „podróżować za książkę”. Zwolnieni z opłaty za przejazd komunikacją miejską byli wszyscy, którzy czytali w niej książkę. Ciekawe, czy to przyjęłoby się w Elblągu i przyczyniło się do częstszego sięgania do książek niż obecnie?
Taniej się nie da? Da się, da...
Podobną w skutkach akcję (zgodnie z założeniami) wprowadzają w Olsztynie. Tam władze zachęcają mieszkańców do korzystania z komunikacji, dzięki planowanemu obniżeniu cen biletów. Bilet sieciowy zamiast 110zł, od 1 listopada kosztować będzie 88zł! Te same ceny obowiązywać będą oczywiście w tramwajach, które mają ruszyć na tory pod koniec tego roku. Rocznie każdy będzie mógł zaoszczędzić ponad 260zł!
Skazani na dokładanie
Samorządy nie mają szans, by komunikacja miejska stała się mniejszym obciążeniem dla ich budżetów. Innymi słowy, muszą pogodzić się z tym, że w znacznym stopniu dotują komunikację w miastach. Czy rozwiązaniem są podwyżki cen biletów? Okazuje się, że nie – np. w Warszawie, ale też w mniejszych miastach obserwuje się, że w takiej sytuacji mieszkańcy przestają jeździć komunikacją miejską.
Bezpłatnie tylko dla „małych”?
Jest jeszcze jeden pomysł samorządów na komunikację miejską: zniesienie opłat dla pasażerów. Zdecydowało się już na to niemal 30 polskich samorządów, głównie w małych miejscowościach, do 75 tys. mieszkańców, które utrzymują stosunkowo niewielką i słabą sieć transportu. Zwolennicy bezpłatnej komunikacji podnoszą często, że pobieranie opłat jest szalenie drogie i zarabia na tym mnóstwo firm, które oferują biletomaty, sprzedaż prowizyjną. Według nich zejście z tych kosztów byłoby oszczędnością.
Jest nad czym pracować...
Samorządy są skazane na dotowanie transportu miejskiego, ale nie znaczy to, że nie mają pola do poprawy. Odpowiednie, mądre zarządzanie sprawiłoby, że udział wpływów z biletów w kosztach transportu byłby nieco wyższy.
Należy słuchać propozycji klientów
Wszystko najczęściej sprowadza się do spełnienia potrzeb klientów. Jeżeli nie jesteśmy zadowoleni z usługi i jej ceny np. u fryzjera to najczęściej do niego już nie wrócimy. Z komunikacją zbiorową jest nieco inaczej. Jeżeli nie mamy możliwości wybrania innej opcji, jesteśmy zdani na korzystanie z tego, co dostępne. Jak to jest u Was? Czy to, co napisaliśmy powyżej ma rzeczywiście wpływ na funkcjonowanie komunikacji miejskiej oraz zadowolenie z jej usług? Zachęcamy do dyskusji.