fot. Konrad Kosacz
O kryzysie ekonomiczno-gospodarczym od długiego czasu mówią wszystkie media – lokalne, ogólnopolskie, światowe. Jednak w opinii wielu kryzys się kończy, a sytuacja mniejszych i średnich firm coraz bardziej się poprawia. Można to samo powiedzieć o elbląskiej koniunkturze? Statystyki mówią jedno, realnie sytuacja zgoła inaczej.
Badania dotyczące wskaźnika optymizmu wśród średnich i dużych przedsiębiorców przeprowadziła firma Grant Thornton. Wskaźnik w ostatnim kwartale wzrósł z 18 do 50 pkt, co oznacza, że odsetek firm oczekujących poprawy ich sytuacji w najbliższych 12 miesiącach jest już o 50 proc. wyższy, niż odsetek firm oczekujących pogorszenia.
Oznacza to, że jesteśmy w okresie, który nie występował wśród przedsiębiorców od kilku lat. Coraz śmielej zaczynają oni inwestować pieniądze w rozwój swoich firm, zatrudniają nowe osoby, rozszerzają swoje działalności na inne rynki, niż lokalne. Wiąże się to również z tym, że konsument, w tym ten elbląski, chętniej wydaje pieniądze. Okres kryzysu, według wielu opinii, był wyłącznie medialną nagonką. Dzięki niej Polacy pochowali pieniądze w przysłowiową „skarpetę” czekając lepszych czasów.
Według opinii ekspertów końca kryzysu moglibyśmy się spodziewać właśnie w roku 2014. Stopa bezrobocia miała spaść o 10 procent, natomiast zarobki osób pracujących miały się znacząco podnieść. Czas kryzysu osoby bezrobotne głównie poświęciły na szkolenia i kursy podnosząc swoje kwalifikacje zawodowe.
A teraz to procentuje. Mam 33 lata, przez 2 lata nie mogłam znaleźć pracy. Zamiast narzekać jak źle jest w postanowiłam zainwestować w siebie. Zrobiłam kilka bezpłatnych kursów, uczęszczałam do szkół wieczorowych. Teraz pracuję w jednej z elbląskich firm, zatrudnionych jest nas około 15 osób. Ale warunki są stabilne, mam umowę o pracę, jestem zadowolona – mówi Krystyna, która jest elblążanką od urodzenia.
O końcu kryzysu może świadczyć również rozwój firm na Modrzewinie. Budowane są tam nowe hale, zatrudniające kilkudziesięciu ludzi. To spore inwestycje, wymagające dużych środków. A jednak firmy zdecydowały się na ich budowę właśnie teraz.
Na ostatnich konferencjach włodarze miasta zapewniają, że trwają rozmowy z kilkunastoma potencjalnymi inwestorami, którzy chcą rozszerzyć swoją działalność na Elbląg. Chodzi o inwestycje m.in. na ulicy Lotniczej. Cały teraz w tym ambaras, aby miasto dołożyło wszelkich starań, aby inwestorów przyciągnąć. Nie może być tak, że poprzez wewnętrzne kłótnie na linii prezydent-radni inwestor zrezygnuje z tworzenia nowych miejsc pracy.
Podczas Elbląskich Śniadań Biznesowych odbywających się cyklicznie w Elbląskim Parku Technologicznym również można zasłyszeć śmielsze plany rozwoju poszczególnych firm. Wiadomo, że pobieranie środków z Unii Europejskiej będzie w przyszłych latach trudniejsze, lecz to firm nie zniechęca. Podsumowując: z niesłabnącym optymizmem możemy patrzeć w przyszłość.
Lecz elblążanie nadal narzekają na brak pracy. Twierdzą, że miasto jest bez perspektyw, a zatrudnienie można znaleźć wyłącznie na jednym stanowisku bez szans na awans. Młodzi uciekają do Trójmiasta, bo nawet odliczając koszty dojazdu lub koszty wynajmu mieszkania i tak bardziej opłaca się im pracować tam. „Dużo wody w Wiśle musi upłynąć” aby sytuacja gospodarcza naszego miasta stała się na tyle stabilna, by młodzi ludzie zdecydowali się tu zostać.