fot. Bartłomiej Ryś
Elbląg – miasto, w którym o pracę ciężko, większość z nas zatrudniona jest w oparciu o umowę o dzieło/zlecenie a swoje źródło finansów możemy stracić z dnia na dzień. A co dalej? Przecież trzeba jakoś żyć. Wszelakie kredyty i pożyczki kuszą, ich reklamy zalewają miasto. Pasaż handlowy już dawno powinien zmienić swoją nazwę na „bankowy”. A to dopiero wierzchołek góry lodowej...
O pracę ciężko. A jeżeli już ją zdobędziemy, to każdego dnia boimy się, czy rzeczywiście jutro jeszcze będziemy mieli do czego przyjść. Bezrobocie jest widoczne aż nadto. Wielu elblążan pracuje – ale na czarno albo w oddalonych kilkanaście (a czasem i kilkadziesiąt) kilometrów miejscowościach. Tę sytuację wykorzystują pracodawcy, którzy mówią wprost: nie chcesz się dopasować, nie odpowiadają Ci warunki? Zwolnij się, mam kilkadziesiąt osób na Twoje stanowisko, którzy będą pracowali bez zająknięcia.
Dlaczego bierzemy kredyty? Z różnych przyczyn. Te, o których mowa w niniejszym artykule to przede wszystkim możliwość pobrania dodatkowych pieniędzy na bieżące wydatki. Tak, błędne koło lubi się kręcić – brakuje nam pieniędzy, więc bierzemy „chwilówkę”. W następnym miesiącu nadal brakuje, a do tego trzeba spłacić ratę pożyczki. Ktoś stwierdzi: „to nienormalne” i będzie mieć rację. Problem w tym, że kredytobiorcy często nie myślą racjonalnie. „Uda się!”. Ale się nie udaje.
A firm, które na elbląskim rynku oferują przeróżne kredyty i pożyczki, jest całe multum. Ich reklamy znajdziemy na słupach ogłoszeniowych, mediach społecznościowych, ulotkach, bilbordach a nawet... fiatach 126p. Kuszą ofertami: dowolna kwota, bez żyrantów, na dowolny okres spłaty, nawet na 150 miesięcy, bez sprawdzania stanu zadłużonego w BIKu. Ta ostatnia kwestia to wyraźny ukłon w stosunku do tych, którzy już na swoim koncie mają pożyczki i mają problem ze spłatą rat. Firma zachęca: weź kolejną. A później?
A później dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Pożyczkowo-kredytowe firmy stosują przeróżne sposoby, aby ściągnąć zaległości. Na łamach gazety wspominaliśmy swego czasu o trwałych nalepkach na drzwiach wejściowych dłużnika. Dzwonienie po 30-40 razy na dzień to standard. Naliczanie olbrzymich odsetek za brak terminowych spłat oraz dodatkowe koszty za przesłanie pisma ponaglającego (nawet kilkadziesiąt złotówek) tylko i wyłącznie powiększa nasze zadłużenie. Taka sytuacja kończy się najczęściej komornikiem, który zajmuje wszystko to, co mamy i co ma jakąkolwiek wartość.
„Chwilówki” to również bardzo wysokie oprocentowanie samego kredytu. Warto przemnożyć sobie ilość rat przez miesięczną kwotę spłaty i porównać z ilością pieniędzy jaką rzeczywiście pożyczamy. Często ten prosty rachunek pokazuje, że dla banku musimy oddać dwu- a nawet trzykrotność pożyczonej kwoty.
Podsumowując: firmy żerują na takich miastach jak Elbląg, na ludziach, którzy rzeczywiście stracili równowagę finansową i nie wiedzą co dalej zrobić. Przestrzegamy przed takimi firmami i radzimy dogłębne, spokojne zapoznanie się z umową pożyczki. Może to nam oszczędzić wielu nieprzyjemności w okresie rzeczywistej spłaty zobowiązania.