Ach, ta Mierzeja, ach ten przekop! Ileż już lat jesteśmy mamieni coraz to piękniej wyglądającymi obietnicami. Ileż to już media (nie tylko elbląskie) poświęciły miejsca tej olbrzymiej inwestycji, która do dziś nie została zrealizowana. Ale, ale. Jest światełko w tunelu. Wszystko prowadzi ku temu, że w 2016 roku będzie gotowy projekt. Projekt! A kiedy przekop? Standardowo już – nie wiadomo. Ale politycy prowadzą „zintensyfikowane działania” ku temu. Czy ktokolwiek jeszcze w nie wierzy?
Trzeba oddać królowi to, co królewskie – to Prawo i Sprawiedliwość po raz pierwszy głośno zaczęło mówić o przekopie. Elbląg był „nawiedzany” przez czołowych polityków tej partii w tym przez Jarosława Kaczyńskiego, który przy każdej wizycie „obciera się” o temat przekopu. Zazwyczaj wtórował mu Jerzy Wilk, który w ostatniej kampanii wyborczej (podczas wyborów do Sejmu) również mówił o tym, że zrobi wszystko, aby inwestycja ta doszła do skutku.
2013/2014
Cofnijmy się więc w przeszłość. Co mówił lider PiS podczas odwiedzin w Elblągu? W 2013 roku po prostu obiecał, że przekop będzie. W 2014 wezwał premiera Donalda Tuska, aby ten rozpoczął wreszcie prace nad przekopem. Twierdził, że kanał będzie szansą dla elbląskiego portu i będzie służył ożywieniu gospodarczemu miasta i regionu. Dzięki tej inwestycji elbląski port ma szansę „stać się czwartym portem w Polsce”. Do przekopu jednak nie doszło. Dlaczego? Zdaniem Kaczyńskiego - „wina Tuska”.
Ale Donald Tusk się go przestraszył, Donald Tusk nie chciał się naraża Putinowi, Donald Tusk uważał, że Putin jest dobry i że wobec tego trzeba w dalszym ciągu zachowywać sytuację, w której Rosjanie mają decydować o tym, co się dzieje na polskiej ziemi, bo Mierzeja Wiślana jest przecież w tej części polską ziemią – mówił Kaczyński podczas spotkania w Elblągu, które relacjonował portal wpolityce.pl.
Przekop to również uniezależnienie się elbląskiego portu od Rosjan i możliwość „przeładowywania nie setki tysięcy ton towarów, ale miliony ton” - mówił Kaczyński.
2015
Do realizacji niestety nie doszło – Prawo i Sprawiedliwość nie rządziło, więc nie mogło podjąć stosownych decyzji. Tuż przed wyborami do Sejmu w 2015 roku temat przekopu powrócił. Problem w tym, że już na ustach nie tylko PiSu, ale wszystkich elbląskich polityków. Nagle wszyscy zwrócili uwagę na fakt, że przekop to w sumie ciekawa inicjatywa gospodarcza i ekonomiczna, która pomoże Elblągowi. Zaczęła się wojna o to, kto pierwszy mówił o przekopie zamiast skupić się na tym, aby tą inwestycję wreszcie udało się rozpocząć. Ale to typowe, polityczne przepychanki, których jesteśmy świadkami od wielu, wielu lat.
Końcówka 2015
PiS rządzi w Sejmie, PiS rządzi w Radzie Miejskiej. Braku przekopu zwalić na opozycję nie można, więc czas zacząć działać. Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej w nowym rządzie Beaty Szydło mówił dla portalu wgospodarce.pl, że:
„projekt (przekopu – przyp. red.) znajduje się w uzgodnieniach w Komisji Środowiska Unii Europejskiej. W najbliższym czasie ma być gotowa i wysłana do Brukseli odpowiedź na pytania i zarzuty kierowane ze strony Komisji dotyczące ochrony środowiska".
Zdaniem szefa resortu koszty przekopania Mierzei Wiślanej wyniosą „po ostatnich szacunkach” ok. 800 mln zł.
PiS wykorzystuje swoje wpływy również w Radzie Miejskiej, gdzie zapadły decyzje o tym, że Prezydent i Rada Miejska będzie wywierała wpływ na parlamentarzystów, władz województwa i rządu o to, aby do m.in. przekopu wreszcie doszło. Problem w tym, że samorządowcy nie mają praktycznie żadnego wpływu na to, czy do przekopu de facto dojdzie. Czemu więc mają służyć przegłosowane ustawy?
2016?
Prezydent Wróblewski zapowiedział na początek 2016 roku wspólną konferencję z ministrem Gróbarczykiem na temat przekopu. Czyli będą rozmawiać. Ponownie. Wróblewski jednak uspokaja, że „budowa kanału przez Mierzeję jest jednym z priorytetów rządu”. To ma być dobry znak dla elblążan.
Problem w tym, że elblążanie widzą jak wygląda wieloletnia „kanałowo-przekopowa” potyczka słowna polityków (co słusznie zauważył radny SLD Ryszard Klim). Przekop przestał ich interesować, nie wierzą w niego. I tak naprawdę nie ma się im co dziwić patrząc na bardzo skrótową retrospekcję tego tematu na przełomie ostatnich kilku lat.